Shiseido Bio-Performance Super Revitalizing Cream – Recenzja
Od startu mojego testu kremu Shiseido minęło 5 tygodni. O pierwszych wrażeniach pisałam tutaj, a opis działania kremu pojawił się tutaj.
Dzisiaj zapraszam Was na recenzję tego produktu.
Nie było mi łatwo go ocenić, ponieważ podczas jego stosowania moje odczucia uległy kilku zawirowaniom. Poniżej pełna, wyczerpująca i szczera recenzja tego kremu.
Skład
W artykule o czytaniu INCI, który pisałam dla Was z kosmetologiem, wspominałam, że na początku składu powinny znajdować się składniki aktywne. W kremie Shiseido na początku są silikony i regulatory konsystencji, które dają złudne wrażenie „gładzi szpachlowej” na skórze, jednak nie mają właściwości odżywczych. Na dalszym miejscu doszukałam się parabenów i substancji zapachowych. Na szarym końcu plasują się wyciągi roślinne. Niestety, kolejność wymienionych składników jest nieubłagana i wskazuje na to, że krem może dobrze wygładzać skórę, jednak może też uczulać i podrażniać (parabeny i substancje zapachowe).
Olbrzymi minus za brak filtrów, bo w kremie za ponad 300 zł jest to coś, czego bezwzględnie oczekuję. Wszak ma walczyć ze starzeniem skóry, jak więc chce to robić, jeśli nie zapobiega fotostarzeniu?
Opakowanie
Jest naprawdę piękne, robi wrażenie futurystycznego cudeńka i pięknie prezentuje się na półce. Przywodzi na myśli nowoczesne konstrukcje architektoniczne. Mi osobiście bardzo się podoba!
Zapach
Po otwarciu słoiczka zapach mocno „rzuca się” w nozdrza 😉 Niestety, nie leży on w moich „klimatach”, jest dla mnie zdecydowanie za ciężki. Dla osób starszych może się kojarzyć z luksusowymi produktami, we mnie jednak budził negatywne skojarzenia kremów, które stosują „starsze panie” 😉 Myślę jednak, ze większość kremów „wysokopółkowych” podobnie pachnie, bo mają sprawiać wrażenie „bogatego przepychu”. Trudno więc za to winić ten krem. Możne jednak przez to uczulać, a zmniejsza to znacząco grono jego odbiorców, bo w dzisiejszych czasach nie trudno o uczulenia na substancje zapachowe w kosmetykach.
Konsystencja
Krem ma bogatą konsystencję, która po nałożeniu na skórę dość szybko się wchłania. U mnie jednak nie wchłaniała sie do końca i pozostawiała cienki film ochronny. Początkowo sprawdzało się to bardzo dobrze, bo moja skóra była bardzo mocno podrażniona kwasem glikolowym, potrzebowała więc dodatkowej warstwy ochronnej.
W tej roli krem sprawdził się naprawdę świetnie, moja cera szybko wróciła do „normy” i ładnie się zagoiła.Później jednak nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji, który przekreślił szanse tego kremu na wysoka notę w recenzji…
Efekty użytkowania
Po pierwszym zadowoleniu z działania tego kremu, przy stosowaniu 2x dziennie, nagle stan mojej skóry zaczął się pogarszać.
Zamiast gładkiej, promiennej i świeżej cery, na mojej skórze zaczęły pojawiać się zaskórniki i podskórne wulkany. Stosowałam wówczas jedynie ten krem i pierwsze wypryski kojarzę z falą upałów na początku maja.
Jak wywnioskowałam, przez wysokie temperatury, moja skóra „zapchała się” tym kremem. Odstawiłam go na ok. 10 dni i wszystko wróciło do normy. Próbowałam zacząć stosować go ponownie, jednak próby nakładania go na dzień owocowały kolejnymi wykwitami. Że już nie wspomnę o tym, że niemiłosiernie ważył się pod podkładem, gdy temperatura przekraczała 24 stopnie.
Co ciekawe, gdy stosowałam go na noc, rano skóra była piękna, promienna i wypoczęta.
Na noc więc ten krem sprawdza się u mnie nadal i to bardzo dobrze, na dzień jednak zupełnie odpada i nikt mnie nie przekona, że moja tłusta skóra może sie z nim na dobre „polubić”.
Wnioski i podsumowanie
Jak wspomniałam powyżej, krem świetnie nadaje się na noc, jednak na dzień nie polecam go do skóry tłustej, nawet jeśli jest to skóra bliżej 30-stki. U mnie szybko ukoił przesuszoną, wymęczoną kwasem glikolowym skórę, więc myślę, że dobrze sprawdzi się u Pań z suchą cerą. Wówczas mogą go śmiało stosować zarówno na dzień, ja i na noc. Brak filtrów jednak należy równoważyć podkładem z odpowiednim SPF, dla ochrony skóry przed fotostarzeniem. Jeśli mówimy już o cerze suchej, to krem zapewne świetnie sprawdzi sie jako baza pod podkład, ponieważ dzięki zawartości silikonów dobrze wygładza fakturę skóry.
Ocena
Skład: (3/6)
Opakowanie: (6/6)>
Zapach: (3.5/6)
Konsystencja: (5/6)
Efekty użytkowania:
- Jako krem na dzień na początku stosowania (5/6)
- Krem na dzień w późniejszym użytkowaniu (2/6)
- Jako krem na noc (5/6)
Średnia ocen: (4.21/6)
Komu polecam ten krem?
Myślę, że osoby o skórze suchej i przesuszonej mogą być z niego bardzo zadowolone. Nie byłam w stanie ocenić działania reteksturyzacji, ponieważ poprzez powodowanie podskórnych wykwitów wręcz moją cerę „zdeteksturyzował”. Zwalam jednak problem na fakt, że mam tłustą cerę, więc odradzam ten produkt osobom o podobnej skórze jak moja.
Ciekawi mnie, czy krem wygładza zmarszczki, ponieważ bogata konsystencja może je spłycać, jednak ja jeszcze się nie „dorobiłam” własnych zmarszczek, więc nie byłam w stanie tego ocenić. Myślę jednak, że dojrzała skóra może się z nim polubić 🙂
Mam nadzieję, ze moja recenzja będzie pomocna dla tych z Was, które są ciekawe jak ten krem działa i czy się u Was sprawdzi.
Pozdrawiam i dziękuję za uwagę!