Recenzja palety Winterberry Coastal Scents
Witajcie!
Jak już wcześniej Wam wspominałam, na mojej twarzy tymczasowo trwa „otwarta wojna” z absolutnie nieoczekiwanym wrogiem – trądzikiem. Czoło me, (o! ironio!), najtrafniej opisuje obrazowa fraza „pole minowe” 😀
W związku z zaistniałą sytuacją w najbliższym czasie postanowiłam Was uraczyć mą długo skrywana pasją, jaką zawsze było pisanie 😉
Ok – już wiecie co i jak. Myślę, że mogę zacząć mój pierwszy pseudonaukowy wywód o kosmetykach, które posiadam 😉
Na „pierwszy ogień” postanowiłam wziąć paletę firmy Coastal Scents – Winterberry. Wykonałam przy pomocy tych cieni m. in. makijaż „SteelHeart” (ten z fioletowymi soczewkami kontaktowymi).
Dla zainteresowanych – tutorial tego makijażu, oraz haul, w którym mówię o tej palecie.
Na początek trochę danych technicznych:
Wymiary palety: 14,5 cm x 11 cm
Waga palety: 215 g
Wewnątrz znajduje się na górnej pokrywie lusterko, obejmujące całą szerokość palety. Cała paleta jest bardzo solidnie wykonana i powinna wiele wytrzymać 😉
Cienie są wyjmowane, więc możemy paletę dowolnie konfigurować. Możemy także wedle własnego uznania zastąpić niektóre cienie oryginalnie dostarczone w palecie, innymi – np. INGLOT, bądź KOBO. Cienie MAC mają tę samą średnicę, jednak są inaczej namagnetyzowane, więc nie będą pasować.
Cienie są wymienne i można bez problemu dokupić poszczególne kolory samodzielnie w sklepie Coastal Scents. Znajdziecie tam dokładną rozpiskę układu cieni w palecie.
Jak widać na załączonym obrazku, paleta składa się z 12 cieni, w chłodnych, zimowych odcieniach. Dominują tutaj fiolety, róże i niebieskości. Wszystkie cienie są perłowe, a na powiece tworzą piękny, „mokry” efekt. Na pewno nie jest to „tandetna” perła. Cienie bardzo dobrze mieszają się ze sobą i naprawdę pięknie komponują. Ich pigmentacja jest bardzo duża, z wyjątkiem cienia w kolorze łososiowym – środkowego z lewej strony. Ma on słabą pigmentację kolorystyczną, natomiast idealnie nadaje się jako rozświetlacz, ponieważ na skórze daje piękny, perłowy połysk.
Po nałożeniu tych cieni oko jest wyraźnie rozświetlone i nabiera seksapilu 😉
Pomimo, że odcienie są chłodne i teoretycznie powinny pasować głównie zimnym typom urody, myślę, że również „ciepłe Panie” mogą spróbować niektórych konfiguracji kolorystycznych z tej palety, np. stalowa zieleń i łosoś.
Poniżej prezentuję Wam swatche kolorystyczne, fotografowane w świetle dziennym, bez lampy błyskowej:
Zestawienie wszystkich kolorów, w kolejności takiej samej, jak układ cieni w palecie.
Po lewej skład cieni – zdjęcie spodniej części palety (kliknij zdjęcie, by powiększyć)
Trwałość cieni jest dobra, choć na pewno dużo lepiej „noszą się” z bazą. W związku z tym, że nie są to cienie matowo-pudrowe, a perłowo-satynowe, należy się nastawić na ewentualne „wałkowanie” po ok. 6-8 godzinach. Jest to jednak długi czas, który możemy jeszcze zwiększyć, użyciem wcześniej wspomnianej bazy.
Ja jestem z tych cieni bardzo zadowolona i naprawdę szczerze polecam tę paletę wszystkim Paniom, które lubią taką kolorystykę.
Przykładowe zdjęcie makijażu wykonanego przy użyciu tej palety wklejam poniżej:
Paletę można nabyć w sklepie internetowym Everyday Makeup za 115 zł, lub na Allegro – TUTAJ.
Dziękuję Wam serdecznie za uwagę. Pytania oczywiście mile widziane 🙂
A teraz, na koniec, mała prośba – wesprzyjcie mnie proszę psychicznie w walce z trądzikiem 😉
BUŹKI! :*