Tanio vs. Drogo – W7 In the Buff, tańszy zamiennik Naked2
Paleta Naked2 to kultowa pozycja Urban Decay. Firma W7 stworzyła jej tańszy zamiennik – In the Buff. Jak wypada w porównaniu z drogim pierwowzorem? Jaka jest różnica w cenie? I wreszcie, czy jest wart uwagi?
Opakowanie
Obydwie palety wyposażono w metalowe pudełko. Są one więc podobne do siebie nie tylko pod względem kolorystyki cieni, ale także opakowania.
Zarówno In the Buff, jak i Naked2 są w środku chronione przestrzenią między cieniami, z tą różnicą, że Naked2 posiada plastikowe wypełnienie, a jej tańszy zamiennik gąbkowe.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że paletka Naked2 jest solidniejsza, cienie są w niej opisane, więc ich nazwy stały się równie kultowe, co sama paleta. Posiada też dodatkowo lusterko, którego nie ma w In the Buff.
Na pewno brak lusterka wpływa korzystnie na cenę zamiennika, dodatkowo zmniejszając znacząco wagę In the Buff, która w porównaniu z Naked2 jest dużo lżejsza. To plus dla tych z Was, które dużo podróżują i liczą każdy gram w bagażu podręcznym 😉
Z drugiej strony, piankowe wypełnienie In the Buff po otwarciu niemiłosiernie zalatuje chińską gumą, taką samą, którą można poczuć w Lidlu, kiedy sprzedają gumiaki, bądź inne obuwie made in China 😉
Jako ciekawostkę dodam, że czarna gąbka, w której „siedzą” cienie W7 nie jest w żaden sposób przyklejona do metalowego pudełka. Można ją więc wyjąć, nie niszcząc samych cieni i otrzymać metalowe pudełko, służące np. jako piórnik 🙂 Trzeba jednak pamiętać, że wówczas cienie zostałyby w gąbce, bez żadnej ochrony. Nie polecam więc tego rozwiązania, chyba, że cienie wyjątkowo Wam nie podejdą 😉
Obydwie paletki wyposażone są w pędzelki, które w podróży potrafią znacząco ułatwić makijaż.
Nie ma więc pod względem opakowania jednoznacznego zwycięzcy, a cena przemawia za In the Buff. Przejdźmy jednak dalej i porównajmy cienie, bo to przecież o nie tutaj chodzi.
Cienie Naked2 i In the Buff – porównanie
Fenomen Naked2 polega na tym, że jest to paleta cieni neutralnych, których może używać praktycznie każdy, niezależnie od karnacji. Taka paletka neutrali jest jednym z najbardziej pożądanych akcesoriów w damskiej kosmetyczce, stąd zapewne popularność produktu ze stajni Urban Decay.
Znajdziecie tutaj zarówno matowy cielisty kolor, który świetnie „podnosi” łuk brwi, matowy brąz do podkreślania załamanie powieki, jak i głęboką czerń, idealną do kresek, czy smoky eye. Poza tym paleta wyposażona jest w wiele odcieni złota, brązu, szampana, szarości i miedzi. To zestawienie 12 cieni pozwala na wykonanie praktycznie dowolnego makijażu, od delikatnego dziennego, po seksowny, wieczorowy.
Czy paletka In the Buff również oferuje taki wybór kolorów? Odpowiedź brzmi TAK! O ile nie są one tak pięknie opisane w pudełeczku, jak w przypadku Naked2, o tyle ich kolorystyka tylko delikatnie odbiega od droższego konkurenta.
Co prawda kolory nie zostały opisane wewnątrz opakowania, jednak producent również je nazwał (i to całkiem ładnie i adekwatnie), a nazwy zamieścił na spodzie opakowania:
Jak widać nazwy bardzo przyjemne, co ciekawe w żaden sposób nie nawiązują do pierwowzoru.
Jak wypadają cienie w bezpośrednim porównaniu?
Ciężko było mi sfotografować obydwie palety obok siebie, ponieważ mają one wiele metalicznych odcieni, które wyglądają różnie w zależności od kąta padania światła. W końcu, po wielu próbach w miarę się udało:
Specjalnie na potrzeby tej recenzji podpisałam cienie w In the Buff, jednak przypominam, że oryginalnie tych napisów tam nie ma.
Jak widać, cienie są bardzo zbliżone kolorystycznie, choć patrząc na powyższe zdjęcie może się wydawać, ze jest duża różnica w pigmentacji np. czerni. Blackout w Naked2 wygląda dużo ciemniej niż Onyx w In the Buff.
Są to jednak raczej pozory, ponieważ wykonałam również swatche kolorystyczne, które mnie samą bardzo zaskoczyły!
Cienie Naked2 i In the Buff – swatche
Na potrzeby recenzji użyłam bazy pod cienie, ponieważ bez niej próbkowanie nie za bardzo ma sens. Cienie zazwyczaj i tak nakładamy na powieki pokryte bazą, podkładem, bądź korektorem, więc testowanie kolorów na suchej skórze nigdy nie będzie miarodajne.
Użyłam bazy Hean Stay On, która jest tania i dobra. Specjalnie nie sięgałam po nic drogiego, aby sprawdzić jak tani zamiennik Naked2 będzie pracował na niskobudżetowej bazie.
Efekty wklejam poniżej:
Jak widać, różnice w kolorach są niewielkie, a pigmentacja czerni w obydwóch paletach jest zbliżona, na niewielką korzyść Naked2.
Należy wziąć poprawkę na fakt, że wygląd swatcha cienia zależy od kąta padania światła, a przedramię, na którym wykonywałam próbki nie jest idealnie płaskie, więc różnie odbijało światło na poszczególnych cieniach.
Mogę Was jednak zapewnić, że paleta In the Buff naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła! Co prawda np. cień Busted z UD jest ciemniejszy od Thunder z W7, jednak ich trwałość na bazie jest porównywalna. Największa różnica w kolorze widoczna jest w cieniach YDK i Wave – ten drugi jest trochę bardziej pomarańczowy. YDK wpada raczej w kolorystykę szampana, niż złota.
„Na mokro” widać sporą różnicę w czerniach – Naked2 wygląda prawie jak eyeliner, In the Buff natomiast radzi sobie z wilgocią nieco słabiej, co nie znaczy, że źle. Po prostu dalej widać, że jest to cień, tylko mocniej napigmentowany, niż „na sucho”. Czerń Blackout od Urban Decay po zmoczeniu staje się gładka i aksamitna, dokładnie tak, jak przy użyciu eyelinera.
Różnica w cenie między paletami jest kolosalna – Naked2 kosztuje w Sephorze 219 zł, a In the Buff kupiłam niedawno w drogerii internetowej za 22 zł. Jest to praktycznie dziesięciokrotna przebitka cenowa.
Wiedząc, ze jest zamiennik o takiej jakości, na pewno nie kupiłabym Naked2 drugi raz. Chyba, że naprawdę nie miałabym innego pomysłu jak wydać 220 zł 😉
Podsumowanie
Jakościowo paleta Urban Decay jest nieco lepsza od W7. Pigmentacja cieni zarówno w jednej, jak i w drugiej palecie jest dobra, jeśli używamy bazy. Bez jej użycia nie oceniam cieni, ponieważ nigdy nie używam cieni na „gołą” powiekę.
Jeśli chodzi o konsystencję cieni, Naked2 są troszkę bardziej kremowe i zwarte w porównaniu z In the Buff, które mogą się wydawać nieco bardziej suche i osypliwe. Zarówno jedne, jak i drugie dobrze się nakładają na powiekę i świetnie współpracują (blendowanie, rozcieranie, mieszanie).
Różnica między tymi paletami na pewno nie jest warta 200 zł!
Gdyby Naked2 kosztowała 60 zł, a In the Buff 20 zł, to ta trzykrotna różnica w cenie byłaby w ostateczności do zaakceptowania, jeśli chodzi o stosunek jakości do ceny obu palet. Dziesięciokrotna przebitka jest jednak dla mnie nie do przyjęcia, zwłaszcza, że odkąd kupiłam paletę Urban Decay, wcale nie stała się ona moim ulubionym kosmetykiem.
Aby tradycji recenzji stało się zadość, czas na gwiazdki 🙂
Paleta Urban Decay Naked2: (5/6) Miałaby więcej gwiazdek, gdyby nie była taka droga.
Paleta W7 In the Buff: (5/6) Może i opakowanie jest gorsze i pigmentacja nieco słabsza, ale za to cena całkowicie powala Naked2. Moja opinia na temat tej paletki jest bardzo pozytywna, z jednym małym zastrzeżeniem, że pod cienie trzeba stosować bazę.
Mam nadzieję, że moja recenzja będzie dla Was pomocna. Zbliża się powrót do szkoły i pracy po wakacjach, więc pewnie wiele z Was szuka paletki neutrali w sam raz na dzienny makijaż.
Myślę, że paletka W7 In the Buff jest kandydatką idealną!
Znacie tę paletkę? Co o niej sądzicie? Dajcie znać w komentarzach!
We wpisie wspominam o produktach: