Recenzja bazy Diva Defense Coastal Scents
Witam Was serdecznie! 🙂
Przyszedł wreszcie czas na długo przeze mnie zapowiadaną recenzję preparatu Diva Defense Coastal Scents!
Cóż ja mogę Wam, moi drodzy, rzec na temat tego specyfiku…
W zasadzie jest to preparat, bez którego moje życie towarzyskie ostatnimi czasy absolutnie by zamarło. Jak wiecie, moja skóra przeżywa aktualnie „ciężkie chwile” z powodu nieoczekiwanego ataku trądziku. Mam 26 lat (ba, w sierpniu skończę 27) i naprawdę NIGDY nie miałam na twarzy „czegoś takiego”. Gdy udałam się do dermatologa, pierwszą informacją, jaką otrzymałam było: „minimum miesiąc leczenia”. Dla mnie to był szok, bo przecież kręcę dla Was filmy, bo przecież muszę wychodzić z domu, bo muszę jakoś wyglądać!
Pierwsze dni były straszne, jednak teraz jest już o niebo lepiej. Skórę mam przesuszoną, z odstającymi skórkami, podrażnioną od antybiotyków.
I tutaj waśnie wkracza DIVA DEFENSE.
Dzięki temu niepozornemu, białemu proszkowi, moja twarz wygląda naprawdę dobrze, gdy ją wymaluję 🙂 Niewielkie nierówności powierzchni są ładnie zniwelowane, odstające skórki ukryte, a skóra jest pięknie rozświetlona. Nie boję się wyjść z domu. A to jest najważniejsze. Oczywiście wiadomo, że na Divę należy nałożyć korektor i podkład, jednak wierzcie mi, bez niej na mojej twarzy byłby „dramat obyczajowy”… Podkład by się najzwyczajniej w świecie nie utrzymał, ponieważ podrażniona skóra wydziela znacznie więcej sebum niż dobrze nawilżona, zdrowa cera. Jest to jej mechanizm obronny. Diva Defense wspaniale ten proces reguluje i naprawdę przedłuża okres zmatowienia. Co ciekawe, sama w sobie w pełni matowa nie jest…
Gdy dokładnie przyjrzycie się poniższym zdjęciom, zauważycie, że pozostawia ona na skórze delikatny, satynowy połysk. Nie jest to, broń Boże, „tłusty glanc” 🙂 Nic z tych rzeczy. Nazwałabym to raczej „efektem zdrowej, rozświetlonej cery”.
Zobaczcie sami:
Preparat PRZED roztarciem | Preparat PO roztarciu |
Jak widać, jest to bardzo drobno zmielony, połyskujący, biały proszek. W pojemniczku również widać, że drobinki nie są matowe, a delikatnie połyskliwe:
To jednak absolutnie nie działa na niekorzyść tej bazy. Dzięki właściwości odbijania światła poprzez wspomniany efekt subtelnego połysku, Diva pięknie równa wizualnie zmarszczki i nierówności cery. A że jest proszkiem, to wygładza również fizycznie mniejsze nierówności na naszej skórze, bo wypełnia „ubytki” w jej strukturze.
Ponoć ma właściwości lecznicze, na wszelkie podrażnienia skóry, łącznie z trądzikiem, czego nie mogę potwierdzić, bo nie zauważyłam tego efektu na sobie. Jedyne, co mogę na pewno przyznać, to że mnie nie zapycha.
Na mojej znajomej natomiast, która ma skórę alergiczną i podatną na zaczerwienienia, Diva pięknie „uspokoiła” podrażnienia. Była to jednak sytuacja jednorazowa, więc nie uznam jej za dowód na działanie. Żeby nie przesłodzić 😉
Poniżej zdjęcie spodu pudełeczka z Divą.
Jak widzicie, skład jest bardzo prosty, a jednak potrafi zdziałać cuda.
Z istotniejszych informacji warto również wspomnieć, że oprócz domyślnej roli jako bazy pod podkłady wszelkiej maści, Diva Defense świetnie sprawdza się również w roli pudru utrwalającego makijaż. Nie zmienia ona koloru podkładu, nie „wybledza skóry”. Ślicznie ją natomiast rozświetla i daje dodatkowy efekt „wygładzenia” na podkładzie.
W roli pudru trzeba jednak stosować ją bardzo oszczędnie, ponieważ w zbyt dużych ilościach może powodować świecenie. Mam w planach porównać tę rolę Divy z MAC Prep & Prime. Jest to również biały, transparentny puder fiksacyjny, jednak bez mozliwości użycia jako bazy.
Diva Defense łączy w sobie zatem bazę i utrwalacz, co jest dużą oszczędnością finansową. Ja kupiłam ją w cenie ok. 70 zł na Allegro. Z tego co wiem, teraz w tym sklepie wprowadzono sprzedawanie Divy na zasadzie odsypek – na wagę. To dodatkowa oszczędność pieniędzy. Ponad to, możecie sobie wypróbować jak działa, kupując jej niewielka ilość, bez ryzyka utraty dużej kwoty pieniędzy.
TUTAJ kupicie odsypki na wagę (po 1 ml), a TUTAJ 5,2 ml tej bazy, wraz z pojemniczkiem 20 g.
To tyle 🙂
Mam nadzieję, że uważacie moją recenzję za pomocną 🙂 Nie wstydźcie się komentować! 😉
P.S. jak tylko poczuję się „na siłach”, to nakręcę recenzję w wersji video 🙂 Zobaczycie wszystko na żywo 😉
Pozdrawiam cieplutko! ;*